Warsztat samochodowy kiedyś i dziś. Czy coś się zmieniło?
Może nie wszystkim, ale tym, którzy zaczynali przygodę z motoryzacją w Polsce w latach 80 XX wieku, warsztat samochodowy najczęściej kojarzy się z przeciętnym garażem, w którym jak dobrze poszło, był kanał, ale nie koniecznie a na ścianie wisiał przeterminowany kalendarz z półnagą Katarzyną Figurą.
Narzędzi było nie wiele, części też nie za dużo, a wiedza mechanika poparta była jedynie własnym doświadczeniem, a nie wykształceniem. Zazwyczaj naprawa dużego Fiata, czy Tarpana nie nastręczała większych problemów, bo to były proste konstrukcje, ale już taki Mercedes „beczka” to było prawdziwe wyzwanie. Większość warsztatów kompletnie nie radziła sobie z elektroniką, nie mówiąc już o komputerach. Z powodu panującego u nas ustroju i przyjaźni z blokiem wschodnim byliśmy w kwestach motoryzacyjnych mocno zacofani. Zachód w tamtych czasach dosłownie i w przenośni odjechał nam daleko w technologiczną przyszłość. Nie było to spowodowane brakiem chęci mechaników do rozwoju, lecz całkowitym brakiem dobrego wykształcenia, nie było się na czym uczyć i brakiem dostępu do nowoczesnych narzędzi i części. Prawie wszystko, czym dysponowaliśmy, pochodziło z prywatnego często nie do końca legalnego importu z zagranicy.
Zaczyna być lepiej
Na szczęście z początkiem lat 90 czasy się zmieniły i zaczęliśmy w Polsce powolną drogę w kierunku rozwoju prawdziwie nowoczesnej motoryzacji, a co za tym idzie w powstawaniu nowoczesnych warsztatów naprawy.
Gdy w takim starym warsztacie trzeba było wyjąć z samochodu silnik, to wołało się kilku silnych chłopa, którzy przy pomocy rury, łańcucha i swoich mięśni wyciągali go na warsztat. Teraz mechanicy dysponują takimi wciągnikami elektrycznymi, przy pomocy których w bezpieczny sposób jedna osoba może wyjąć nawet ciężki zaawansowanych technicznie silnik na specjalny warsztatowy stół naprawczy. Pojawiły się pełne kompletne zestawy narzędzi, narzędzia specjalizowane i przede wszystkim systemy diagnostyczne umożliwiające szybkie i precyzyjne wykrycie usterki.
Jest naprawdę dobrze.
Dzięki coraz większej konkurencji właściciele warsztatów zaczęli też dbać o komfort samych klientów. Zamiast obskurnych drzwi z blachy falistej pojawiły się wielozadaniowe, profesjonalne bramy przemysłowe, często wyposażone w kurtyny paskowe, by samochodom i klientom nawet zimą było ciepło i przyjemnie. Mechanicy stosują rękawiczki, dodatkowe pokrowce na siedzenia i czyste kombinezony, by nie pobrudzić naprawianego auta. W poczekalniach klient ma dostęp do napojów sieci wi-fi, telewizji i podglądu na pracę mechaników.
A może jednak nie koniecznie?
Można by powiedzieć, że wszystko, mimo początkowych trudności poszło dobrze, jednak niestety tak nie jest. Nadal można spotkać i to nie tylko na prowincji, obskurne, brudne warsztaciki z pordzewiałą bramą z blachy falistej i tym samym przeterminowanym kalendarzem z Katarzyną Figurą na ścianie. W których zdałoby się ten sam mechanik w brudnej koszuli z niedopałkiem w ustach, przyciąga do siebie ofiary jedynie niskimi cenami i pozorną kompetencją.
A jednak jest dobrze
Jest naprawdę dobrze i w stosunkowo niedługim czasie zrobiliśmy ogromny postęp, a do naszych nowoczesnych warsztatów przyjeżdżają klienci z krajów zachodnich, które kiedyś były tak niedoścignionym wzorem. Mamy jednak wybór i to my portfelami głosujemy, który warsztat przetrwa i który model biznesu będzie się rozwijał.