Tromox Mino Nowoczesna Motorynka w wersji EKO już w Polsce
Pamiętasz? Pogoda piękna, koledzy czekają, a ty nie możesz wyjść na dwór, bo musisz odrobić lekcje. Obiad? Nie jesteś głodny, bo im szybciej zrobisz zadania z matmy i wypracowanie z polskiego, tym szybciej znajdziesz się przy swoim, wreszcie spełnionym, obiekcie marzeń – motorynce! Tak było kiedyś. A dzisiaj? Dzisiaj jest tak samo, choć… zmienił się obiekt pożądania!
Jeśli dorastaliście w latach 80-tych i choć trochę interesowaliście się motoryzacją, nie mogliście nie wiedzieć, czym jest motorynka. Wówczas dla młodego człowieka posiadanie własnej motorynki było chyba największym marzeniem.
Kolorowa, „bezemisyjna”, nowoczesna i zwariowana motorynka na miarę XXI w., czyli Tromox Mino
Dziś klasyczne motorynki osiągają niebotyczne wręcz ceny, ale nikt właściwi nimi nie jeździ. Nawet jeśli w chwili przypływu sentymentów (i zbędnej gotówki) wejdziemy w jej posiadanie, przypominamy sobie, że pojazd ten był kapryśny, awaryjny, a źle zestopniowana skrzynia biegów skutecznie zniechęca do jazdy.
Na widok Tromoxa Mino stary sentyment wraca, ale co ważne, bo przejażdżce nie czujemy się rozczarowani. Dzisiaj wszystkie zalety starej motorynki są nieakceptowalnymi wadami: kiepskie wykonanie, hałasujący, słaby silnik, kopniak, gęsty, niebieski dym za tobą, fatalne hamulce, cieknący kranik paliwa, które jeszcze w dodatku trzeba podczas tankowania mieszać z olejem… długo by wymieniać. W elektrycznej motorynce od Tromoxa musisz jedynie zadbać o prąd – dokładnie tak jak w smartfonie, który – w porę nienaładowany – może ci się przydać jedynie jako podstawka pod kubek. Czy ładowanie smartfona jest męczące? Czy ktoś myśli: „o rany, znowu muszę naładować telefon”? Mało prawdopodobne. Robimy to niemal intuicyjnie – ładujemy w domu, w szkole, w pracy, a nawet w autobusie czy w samolocie. Podobnie jest z elektrykami – ładujesz je wtedy, kiedy jest taka potrzeba i masz dostęp do gniazdka. A jak już naładujesz akumulator – nie będziesz musiał już dodatkowo szukać gniazdka do naładowania smartfona i czekać – Tromox ma gniazdo USB i dzielnie służy jako bardzo pojemny, mobilny powerbank!
Funbike, czyli banan na twarzy
Tromox Mino to elektryczny funbike, czyli taki, który ma przede wszystkim dostarczać pozytywnych wrażeń z jazdy, będąc jednocześnie doskonałym antidotum na miejskie korki. Niech was nie zwiedzie jego niewielki rozmiar – przymierzałem się do niego w salonie i mimo że należę do grona osób wysokich (188 cm), zaskoczyła mnie wygodna pozycja za sterami. Kanapa znajduje się na optymalnej wysokości i jest naprawdę komfortowa. Jak już wiemy, jednym z podstawowych parametrów w elektrycznym Tromoxie jest zasięg, a ten jest całkiem pokaźny, bo wynosi aż 118 kilometrów. To oznacza, że Tromox Mino świetnie sprawdzi się jako codzienny, miejski środek komunikacji, a w weekend zabierze was gdzieś za miasto. A co z baterią? Czy trzeba ją będzie wymienić po dwóch czy trzech latach jak ma to miejsce w smartfonach? Producent przewiduje, że po 600 cyklach pełnego ładowania akumulator zachowa aż 80% początkowej pojemności. Jeśli akumulator jest zupełnie rozładowany, potrzebujesz tylko 4,5 godziny, żeby naładować go do pełna.Te wartości oznaczają nic innego, jak to, że jedna bateria powinna wystarczyć na kilka lat zabawy z Tromoxem. Nie kupujcie go, jeśli nie lubicie zwracać na siebie uwagi. Jego oryginalna forma i dość jaskrawe malowanie odwróci każdą głowę!
Przemieszczanie się po ruchliwych ulicach miasta wymaga ogromnej zwinności. Tromox Mino naprawdę wspaniale się prowadzi, dlatego poruszanie się nim nawet w bardzo zakorkowanym mieście jest łatwe i przyjemne. To również zasługa świetnego wyważenia pojazdu oraz jego wagi wynoszącej 68 kg, przy czym sama bateria waży zaledwie 8 kg. Wspominałem wam o wygodnej kanapie – projektanci przywiązali dużą wagę do ergonomii, dzięki czemu pozycja na nim nie jest męcząca nawet podczas dłuższych przelotów. Mile zaskakują również odpowiednio zestrojone zawieszenie i przewidywalnie działające, wydajne hamulce. Jeśli jeździliście elektrykami, to wiecie, że część z nich generuje charakterystyczny, czasem trochę męczący dźwięk. Ale nie Tromox Mino, bo zastosowano w nim niemal bezgłośny, superwydajny silnik, który pozwala rozpędzić się maluchowi do przepisowych 45 km/h – Mino to elektryczny motorower, dzięki czemu do jego prowadzenia wystarczy albo dowód osobisty, albo – jeśli nie masz jeszcze 18 lat – prawo jazdy kategorii AM. Masz prawko kategorii B? Nic więcej nie musisz robić – wsiadasz i jedziesz. Jeśli jesteś gadżeciarzem – a ja zdecydowanie jestem – na pewno spodoba ci się w Tromoxie Mino wysokiej jakości wyświetlacz przekazujący szereg istotnych danych jak prędkość, przebieg, stan naładowania akumulatora oraz godzina i temperatura. Gdy dodatkowo ściągniesz na swój smartfon aplikację Tromoxa i sparujesz go poprzez bluetooth, będziesz mieć zdalny dostęp do rozbudowanych danych dotyczących motoroweru, również wtedy będzie możliwe uruchomienie alarmu oraz… zlokalizowanie twojego Tromoxa, gdyby sprawy miały przyjąć niekorzystny obrót.
Kiedyś nowa motorynka kosztowała 3 500 złotych przy średniej pensji wynoszącej 2 000 złotych (przed denominacją). Tanio nie było. Dzisiaj właścicielem Tromoxa Mino możesz się stać dysponując kwotą 14 450 złotych, a dzięki korzystnemu finansowaniu rata za niego może wynieść zaledwie 309 złotych miesięcznie. Biorąc pod uwagę, że koszt przejechania nim 100 km może wynieść jedynie 3 zł, okazuje się, że mamy do czynienie nie tylko z sympatycznym, ale też niezwykle ekonomicznym pojazdem.